Kendall westchnął cicho widząc jego przyjaciela, który
rozmawiał z Carlosem i Jamesem. Kendall mógłby przysiąść, że Logan wyglądał, co
najmniej, jak bóg seksu. Włosy postawione do góry, ciasne spodnie ledwo
opinające jego tyłek, biały T-shirt podkreślający jego tors i granatowa bluza
sprawiały, że kolana Kendalla miękły. Blondyn stał obok nich, ale nie
uczestniczył w rozmowie, bo zapatrzył się na Logana. Każdy chyba uważał, że
Logan wyglądał seksownie. Nawet heteroseksualni mężczyźni by to potwierdzili.
James i Carlos opowiadali, jak było na ich wczorajszej randce. Ponoć James
zabrał Carlosa do kina, a potem Carlos Jamesa na lodowisko. Logan uśmiechnął
się do przyjaciół, kiedy przestali zwracać na niego uwagę, bo w drogę wszedł
temat, który rozumieją tylko oni. Logan pomachał dłonią przed oczami Kendalla, a
Kendall się ocknął i spojrzał pytająco na Logana.
- Zostawiamy te gołąbki i idziemy na lodowisko? – Spytał brunet. Kendall zaczął się zastanawiać, o jakie gołębie chodzi Loganowi, a potem zrozumiał, że chodzi o Carlosa i Jamesa.
- Sorry, Loges. Za godzinę się spotkamy. – Powiedział blondyn i się obaj rozeszli zostawiając Jamesa i Carlosa.
James po prostu przyssał się do twarzy Carlosa. Carlosa ręka dotknęła krocza Jamesa przez spodnie wyższego chłopaka. James jęknął cicho, czując, że jego erekcja robi się coraz większa.
- Jezu, Carlos… Chodźmy do ciebie. – Jęczał James. Carlos zdjął rękę z krocza Jamesa i złapał go za rękę i zaczęli iść spacerkiem. – Jestem napalony, a ty chcesz iść tak wolno? – Oburzył się James, który chciał już iść z Carlosem do łóżka. To nie było tak, że uprawiali seks, bo mieli dopiero szesnaście lat i nie śpieszyło się im. Kiedy szli razem do łóżka były to tylko pieszczoty i obu to odpowiadało. Jedyny Logan miał to za sobą, ale żałował. Zrobił to z sąsiadką w jego wieku, z którą znał się tylko z widzenia. Reszta z chłopaków była jeszcze prawiczkami, jak połowa osób w ich wieku.
- Zostawiamy te gołąbki i idziemy na lodowisko? – Spytał brunet. Kendall zaczął się zastanawiać, o jakie gołębie chodzi Loganowi, a potem zrozumiał, że chodzi o Carlosa i Jamesa.
- Sorry, Loges. Za godzinę się spotkamy. – Powiedział blondyn i się obaj rozeszli zostawiając Jamesa i Carlosa.
James po prostu przyssał się do twarzy Carlosa. Carlosa ręka dotknęła krocza Jamesa przez spodnie wyższego chłopaka. James jęknął cicho, czując, że jego erekcja robi się coraz większa.
- Jezu, Carlos… Chodźmy do ciebie. – Jęczał James. Carlos zdjął rękę z krocza Jamesa i złapał go za rękę i zaczęli iść spacerkiem. – Jestem napalony, a ty chcesz iść tak wolno? – Oburzył się James, który chciał już iść z Carlosem do łóżka. To nie było tak, że uprawiali seks, bo mieli dopiero szesnaście lat i nie śpieszyło się im. Kiedy szli razem do łóżka były to tylko pieszczoty i obu to odpowiadało. Jedyny Logan miał to za sobą, ale żałował. Zrobił to z sąsiadką w jego wieku, z którą znał się tylko z widzenia. Reszta z chłopaków była jeszcze prawiczkami, jak połowa osób w ich wieku.
Logan wracał do domu, było mu zimno, jak to zazwyczaj
jesienią w Minnesocie, więc starał się dotrzeć tam jak najszybciej. Niestety
jego plany pokrzyżowały Jo i Camille. Dziewczyny miały problem i zapytały o
poradę, ale Logan nie znał problemu, poza tym nie mógł się wciąć, bo Jo i
Camille zaczęły gadać same. Chłopak chciał je wyminąć, ale te mu nie pozwalały.
Zaczęły paplać o jakiejś kolacji.
- A ty, co sądzisz Logan? Jo się nie potrzebnie przejmuje, prawda? – Zapytała Camille, a Logan nie wiedział, co odpowiedzieć.
- Ale ja… - Zaczął brunet, ale Jo mu przerwała.
- Camille, po prostu nie wiesz, jacy są moi rodzice! – Krzyknęła Jo, a z racji, że Logan stał obok usłyszał to tak głośno, że się złapał za ucho.
- Jezu… Nie stresuj się tak! Nic się nie stanie! – Tym razem Camille darła się do ucha Loganowi.
- Dziewczyny! – Wrzasnął Logan, a obie na niego spojrzały. Logan spojrzał na nie upewniając się, że ma prawo do głosu. – O co chodzi? – Zapytał i obie zaczęły przekrzykiwać siebie, chcąc mu wytłumaczyć. – Ale jedna mówi. Jo, mów. – Powiedział blondynce i kazał Camille być cicho.
- Dzisiaj jemy kolację z moimi rodzicami i rodzicami Camille. A jeśli moi rodzice nie polubią Camille lub jej rodziców to koniec. – Wytłumaczyła Jo, a Camille przewróciła oczami.
- Dobra… Teraz Jo cicho i Camille mówi. – Rozkazał Logan. I Camille zaczęła mówić tak szybko, że brunet nie zrozumiał. – Camille! Wolniej.
- Ja po prostu nie rozumiem, dlaczego Jo się tak stresuje, przecież nic się nie stanie.
- Są dwa rozwiązania. Pierwsze, zabić waszych rodziców. Drugie, opanować się i zapomnieć o tej kolacji, zobaczycie, co się wydarzy. – Powiedział Logan i w końcu mógł wrócić do domu. Na dworze było strasznie zimno, chciał się napić gorącej czekolady. Jednak ledwo wszedł do mieszkania i przywitał swoich rodziców usłyszał domofon. Brunet podniósł słuchawkę i wymamrotał jakieś „Halo?”.
- Logan? Idziemy na to lodowisko? – Logan uśmiechnął się, kiedy usłyszał głos Kendalla, ale niezbyt mu się chciało tam iść.
- Wejdź, potem pójdziemy.
- A ty, co sądzisz Logan? Jo się nie potrzebnie przejmuje, prawda? – Zapytała Camille, a Logan nie wiedział, co odpowiedzieć.
- Ale ja… - Zaczął brunet, ale Jo mu przerwała.
- Camille, po prostu nie wiesz, jacy są moi rodzice! – Krzyknęła Jo, a z racji, że Logan stał obok usłyszał to tak głośno, że się złapał za ucho.
- Jezu… Nie stresuj się tak! Nic się nie stanie! – Tym razem Camille darła się do ucha Loganowi.
- Dziewczyny! – Wrzasnął Logan, a obie na niego spojrzały. Logan spojrzał na nie upewniając się, że ma prawo do głosu. – O co chodzi? – Zapytał i obie zaczęły przekrzykiwać siebie, chcąc mu wytłumaczyć. – Ale jedna mówi. Jo, mów. – Powiedział blondynce i kazał Camille być cicho.
- Dzisiaj jemy kolację z moimi rodzicami i rodzicami Camille. A jeśli moi rodzice nie polubią Camille lub jej rodziców to koniec. – Wytłumaczyła Jo, a Camille przewróciła oczami.
- Dobra… Teraz Jo cicho i Camille mówi. – Rozkazał Logan. I Camille zaczęła mówić tak szybko, że brunet nie zrozumiał. – Camille! Wolniej.
- Ja po prostu nie rozumiem, dlaczego Jo się tak stresuje, przecież nic się nie stanie.
- Są dwa rozwiązania. Pierwsze, zabić waszych rodziców. Drugie, opanować się i zapomnieć o tej kolacji, zobaczycie, co się wydarzy. – Powiedział Logan i w końcu mógł wrócić do domu. Na dworze było strasznie zimno, chciał się napić gorącej czekolady. Jednak ledwo wszedł do mieszkania i przywitał swoich rodziców usłyszał domofon. Brunet podniósł słuchawkę i wymamrotał jakieś „Halo?”.
- Logan? Idziemy na to lodowisko? – Logan uśmiechnął się, kiedy usłyszał głos Kendalla, ale niezbyt mu się chciało tam iść.
- Wejdź, potem pójdziemy.
Dwie minuty później Kendall był już w mieszkaniu Logana. Chłopaki
rzadko u niego bywali i nikt nie wiedział, dlaczego. Logan i Kendall poszli do
kuchni, robiąc sobie gorącą czekoladę. Logan zamoczył palec w czekoladzie i
wysmarował nią policzek Kendalla. W ramach zemsty Kendall ubrudził mu nos.
Brudzili się tą czekoladą, aż do czasu, kiedy całe twarze mieli w czekoladzie, a kubki były do połowy pełne. Zaczęli się śmiać widząc ich twarze, całe brązowe. Umyli twarze, dokończyli pić czekoladę i wyszli z mieszkania Mitchella.
- Kiedy wracałem do domu spotkałem Jo i Camille. – Zaczął Logan.
- Jaki miały tym razem problem?
- Kolacja z rodzicami… - Westchnął Logan. Kendall już wiedział, o co chodzi. Dnia powszedniego Jo mówiła mu o tym przez około cztery godziny.
- Jak dobrze, że jestem singlem. – Powiedział blondyn.
- Nie na długo… - Mruknął cicho Logan. Kendall nie zrozumiał jego słów, ale stwierdził, że to nic ważnego, a to było coś ważnego. Logan był zakochany w blondynie i wiedział, że Kendall jest w nim. Kiedyś James z Carlosem się wygadali, ale zaraz po wygadaniu tego zaczęli grozić Loganowi, że jeśli skrzywdzi Kendalla to oni skrzywdzą jego. Logan zaśmiał się na to wspomnienie. Chłopaki weszli na teren lodowiska. Zmienili buty na łyżwy i weszli na lód. Jechali obok siebie, rozmawiając. Głównie był to temat hokeja. Nie wiadomo, po jakim czasie zaczęli rozmawiać o ich przyjaciołach. A w nawiasie mówiąc, o tej kolacji Jo i Camille. W pewnym momencie ktoś popchnął Logana, a ten stracił równowagę i ciągnąc ze sobą Kendalla runął na ziemię. Logan był oparty na łokciach, pomiędzy którymi była głowa blondyna. Kendall mówił, żeby Logan go puścił, ale Logan miał inny plan. Brunet przywarł ustami do ust blondyna. Kendall pisnął zaskoczony, ale oddał pocałunek. Nie było walki o dominację, bo Kendall dał pełną swobodę Loganowi. Całowali się z pięć minut. Kiedy się podnieśli z lodu żaden nie wiedział, co powiedzieć.
- Um… Kendall? – Zapytał nieśmiało Logan stojącego przed nim chłopaka.
- Co to było?! – Uniósł się blondyn. – Pocałowałeś mnie!
- Ale nie protestowałeś i nawet go oddałeś! – Kendall wiedział, że Logan ma racje. – Podobało Ci się? – Wypalił Logan, a Kendall się lekko zaczerwienił.
- Może… - Powiedział, ale Loganowi to nie wystarczyło.
- Nie ma „może”. Jest tylko tak lub nie.
- Dobra, tak. Zadowolony? – Zapytał retorycznie Knight.
- Czyli, że mogę zrobić tak? – Logan złożył pocałunek na ustach Kendalla. Trwał krócej niż trzy sekundy.
- Nie, nie możesz.
- Ale to zrobiłem. – Logan się uśmiechnął.
- Do czego zmierzasz? – Zapytał Kendall. Miał ochotę iść stamtąd i zapomnieć o tej sytuacji, ale życie tak nie działało.
- Kocham cię, Kendall.
Brudzili się tą czekoladą, aż do czasu, kiedy całe twarze mieli w czekoladzie, a kubki były do połowy pełne. Zaczęli się śmiać widząc ich twarze, całe brązowe. Umyli twarze, dokończyli pić czekoladę i wyszli z mieszkania Mitchella.
- Kiedy wracałem do domu spotkałem Jo i Camille. – Zaczął Logan.
- Jaki miały tym razem problem?
- Kolacja z rodzicami… - Westchnął Logan. Kendall już wiedział, o co chodzi. Dnia powszedniego Jo mówiła mu o tym przez około cztery godziny.
- Jak dobrze, że jestem singlem. – Powiedział blondyn.
- Nie na długo… - Mruknął cicho Logan. Kendall nie zrozumiał jego słów, ale stwierdził, że to nic ważnego, a to było coś ważnego. Logan był zakochany w blondynie i wiedział, że Kendall jest w nim. Kiedyś James z Carlosem się wygadali, ale zaraz po wygadaniu tego zaczęli grozić Loganowi, że jeśli skrzywdzi Kendalla to oni skrzywdzą jego. Logan zaśmiał się na to wspomnienie. Chłopaki weszli na teren lodowiska. Zmienili buty na łyżwy i weszli na lód. Jechali obok siebie, rozmawiając. Głównie był to temat hokeja. Nie wiadomo, po jakim czasie zaczęli rozmawiać o ich przyjaciołach. A w nawiasie mówiąc, o tej kolacji Jo i Camille. W pewnym momencie ktoś popchnął Logana, a ten stracił równowagę i ciągnąc ze sobą Kendalla runął na ziemię. Logan był oparty na łokciach, pomiędzy którymi była głowa blondyna. Kendall mówił, żeby Logan go puścił, ale Logan miał inny plan. Brunet przywarł ustami do ust blondyna. Kendall pisnął zaskoczony, ale oddał pocałunek. Nie było walki o dominację, bo Kendall dał pełną swobodę Loganowi. Całowali się z pięć minut. Kiedy się podnieśli z lodu żaden nie wiedział, co powiedzieć.
- Um… Kendall? – Zapytał nieśmiało Logan stojącego przed nim chłopaka.
- Co to było?! – Uniósł się blondyn. – Pocałowałeś mnie!
- Ale nie protestowałeś i nawet go oddałeś! – Kendall wiedział, że Logan ma racje. – Podobało Ci się? – Wypalił Logan, a Kendall się lekko zaczerwienił.
- Może… - Powiedział, ale Loganowi to nie wystarczyło.
- Nie ma „może”. Jest tylko tak lub nie.
- Dobra, tak. Zadowolony? – Zapytał retorycznie Knight.
- Czyli, że mogę zrobić tak? – Logan złożył pocałunek na ustach Kendalla. Trwał krócej niż trzy sekundy.
- Nie, nie możesz.
- Ale to zrobiłem. – Logan się uśmiechnął.
- Do czego zmierzasz? – Zapytał Kendall. Miał ochotę iść stamtąd i zapomnieć o tej sytuacji, ale życie tak nie działało.
- Kocham cię, Kendall.
^*^
Jezuuuu.... Co za stres przed publikacją :D Ciekawa jestem Waszej reakcji na to coś :D Same homoseksualne pary tutaj są, więc jak komuś to przeszkadza to może już opuścić tego Bloga :) Cóż. Napisałam już pare zdań, ale dopiero teraz napiszę "WITAM" :) Nawet nie wiecie, jaki stres... BOSE TO JEST STRASNE. Nie zabijajcie mnie za to, nie zjadajcie mnie za to, nie bijcie mnie za to, proszę. Miłego piąteczku i weekendu :) Btw. Klepię piątki, żeby nie były takie bez rozdziałowe :)
Słowo :)
OdpowiedzUsuńKendall podniecający się Logsonem. A potem ten kiss. to bd wielka miłość ^^
UsuńJames i Carlos miziają sie w łóżku ale sie nie seksują? Żaaal.. To po co jeden drugiemu robi ochotę skoro i tak nic z tego nie ma ? ;p
Jo i Camile najlepsze. Widzę że każdy z bohaterów już wie jakie one są. Pomysł Logana z zabiciem rodziców wymiata. Nic tylko prosić go o rady. Super rozdział i cieszę się że pierwsze słowo na tym blogu należało do mnie :D
No... To teraz czekam na Kendalla w ciąży. Powaga, tak było w tych homoteges anglojęzycznych na fanfiction.net. Tak, zaglądam tam. Uczę się języka. Czasami nie potrzebuję słownika... Dlaczego "Loges" skojarzyło mi się z "Legolas"? Już więcej Władcy pierścieni przed snem nie oglądam! Alec w "Mieście Kości" Jest gejem. I jest super. Znaczy... Na początku był dupkiem, ale zaczął chodzić z Magnusem i wszystko cacy. To prawda, że miłość odmienia... I piszesz... serialowo? O łał... Kiedyś też tak miałam, ale jak czytałam u innych te Schmidty nie Schmidy, to się odzwyczaiłam. Początek świetny! Czekam na nn! Bywaj z Magnusem!
OdpowiedzUsuńTeraz nie planuję m-preg, ale kto wie co będzie później? Wiem jakie są ff na Fanfiction.net :D Wchodzę tam codziennie :) Ja nigdy nie widziałam Władcy Pierścieni i ledwo wiem kto to Legolas, chyba ten z łukiem :P
UsuńNo hejooo. Rozdział zaczęty z grubej rury. Już się coś dzieje. Widać te pewne homoseksualne relacje. Jarlos to dopiero konkretnie się zaczął hue :) I wszyscy nagle by chcieli na lodowisko. No dobra.. prawie wszyscy. I to wyznanie Logana na końcu ^^
OdpowiedzUsuńWidzę, że poużywałaś sobie ccsów na blogu. Ja ofiary wręcz napchałam tym, więc nikt mi nie wmówi, że ich nie ma :D Przejrzyście to wygląda. Błękitne takie anielskie. A rozdziały z małym piekiełkiem. Bosze co to za kom? Rozdział is fantastic :D
Witam szanowną Panią Wiedźmę,
OdpowiedzUsuńZ góry mówię, że już się mnie nie pozbędziesz ^^ W końcu inny blog o Koganie, jaki zaciesz :D W reszcie nie jestem sama w tych złych internetach. YAY!
A co do rozdziału to...
Kendzio i Loges si pocałowali, jak uloco. Ja wiedziałam, że coś się wydarzy na tym lodowisku. Ja wiedziałam! Hehe jestem jasnowidzem :3
Jo i Camille - dosyć nietypowa i szurnięta para. Oj będzie z nimi wesoło :) Próbuje se przypomnieć jak nazywał się ten paring Jo x Camille. To chyba było Jomille (a kit, zapomniałam ale sobie przypomnę :P )
James napalony i chce dobrze ale Carlito se spacerkiem idzie. No jak kto woli.
Jeny dlaczego ja mam dziwne wrażenie, że między Jamesem i Losem będzie takie Happy couples (sometimes) a Kogan to będzie takie Happy couples (always). Dobra, ja i moja zryta psychika. (Za dużo ff z gatunku smut) XD
Kogan is real, a ja czekam na kolejny rozdział ^^
U obu par będzie sometimes happy couples :D A Camille i Jo to przeciwieństwa, więc faktycznie będzie wesoło :)
UsuńMnie tylko zastanawia czy Jo będzie top czy Camille :/ Kurcze, i mam kolejną zagadkę życia
UsuńSama tego nie wiem :P
UsuńJa czytałam kiedyś ff o Jomile ?(chyba tak ten paring się nazywa) i coś tam było, że Camille jest top ale ne mogę sie doczekać co wymyślisz ^^
UsuńMEGA rozdział xd i czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńThe Unforgiven
Nie no poleciało nieźle. Jarlos razem w łóżku a Logan wyznaje Kendowi miłości. Jest ok. Zabić rodziców? Hahaha tak, idealny pomysł. Jo i Camille to zapowiada się najbardziej zwariowana para w tym opowiadaniu. Ale szybko poleciało Jamesowi i Carlosowi hahaha :D
OdpowiedzUsuńLubie to i czekam na next :)