Logan starał się oddzwonić do Kendalla, ale blondyn nie miał
zamiaru odebrać telefonu. Logan zostawił go w spokoju i przestał wydzwaniać.
Spojrzał na zegar, wiszący nad jego biurkiem. Dochodziła trzecia rano. Logan
westchnął i przeczesał dłonią swoje włosy, które i tak były w nieładzie. Nie
mógł iść spać, skoro i tak zaraz miałby się obudzić. Brunet ubrał czarne jeansy
i czerwoną koszulkę z krótkim rękawem. Przekąsił coś. Nawet nie zauważył, kiedy
siedząc na kanapie i wcinając Cheez-It, zasnął. Obudził się kilka minut po
szóstej rano. Dopiero wtedy wziął prysznic, ogarnął włosy, pograł na konsoli i
zrozumiał pewną rzecz. Była sobota. Sobota, piękny dzień, wolny dzień i mógł
spać do dziesiątej… Nie miał jednak ochoty się położyć do łóżka i wstać o
godzinie osiemnastej, marnując dzień. Spróbował jeszcze raz zadzwonić do Kendalla,
niestety, nikt nie odebrał. Brunet dokończył rundkę w Forze Motorsport 5, ledwo
wygrywając ostatnie okrążenie. Była już normalna godzina, prawie dziesiąta. Nie
mógł uwierzyć, że tak szybko zleciały te godziny. Ubrał kurtkę, marzec w
Minnesocie wymagał tego. Brunet poszedł do Kendalla. Jeśli nie chciał pogadać
przez telefon, to na żywo. Stał przed drzwiami domu rodziny Knight. Zapukał do
drzwi. Otworzyła mu drzwi Katie, która była jeszcze w pidżamie.
- Cześć Katie, jest Kendall? – Zapytał Logan dziewięciolatkę.
- Jest, ale on nie chce z nikim gadać. O co w ogóle chodzi? – Zapytała. Logan nie wiedział czy powiedzieć Katie. Wolał raczej nie.
- O nic. Mogę wejść? – Spytał. Katie pokiwała głową i Logan wszedł do domu. Od razu skierował się ku pokojowi blondyna. Zapukał cicho.
- Katie, nie mam ochoty na rozmowę. Idź sobie. – Głos Kendalla nie brzmiał tak, jak zawsze. Był słaby i kruchy. Logan poczuł, że jego serce łamie się na kilka kawałków.
- To nie Katie. – Powiedział brunet wchodząc do pokoju. Kendall leżał na swoim łóżku. Głowa zwisała mu do dołu.
- Logan? – Powiedział Kendall, podnosząc się. – Tam są drzwi, jak umiesz wchodzić to wychodzić chyba też, prawda? – Dodał, wskazując na drzwi. Logan jednak nie wyszedł, tylko usiadł obok. Kiedy brunet się zbliżył do Kendalla, blondyn jęknął w celu wyrażenia nie chęci.
- Czego chcesz? – Kendall poprawił swoją grzywkę.
- Pogadać. – Logan odpowiedział na pytanie. Kendall przewrócił oczami i znowu położył się na łóżko.
- Nie ma, o czym. Po prostu zapomnijmy o tym. To się nigdy nie stało. Sam tak mówiłeś. Tylko mnie pocałowałeś i wyznałeś miłość, to nic wielkiego… - Odparł sarkastycznie blondyn. Logana lekko zdenerwowało jego gadanie, chociaż wiedział, że to prawda.
- Myliłem się, okay? To jest coś wielkiego. – Stwierdził Logan, a Kendall się uśmiechnął.
- To i tak będziemy się unikać i spieprzymy tą przyjaźń. – Kendall dalej mówił to, co Logan w nocy. Logan wiedział, że blondyn ma prawo być teraz zły i tak mówić, ale to było bardzo denerwujące.
- Wiem, co mówiłem, jasne? Wycofuję wszystko. Chcę żeby było dobrze. – Kiedy Logan to powiedział, Kendallowi przypomniało się, co mówił wczoraj. Że będzie mu dobrze tylko z nim.
- Ty chcesz…? – Zapytał Kendall, ale nie dokończył.
- Tak. Ale skoro ty jesteś przeciwko… - Logan zaczął się z nim droczyć, podchodząc do Kendalla, który dalej leżał w najlepsze. Brunet położył się obok.
- Nie jestem przeciwko. Ale ty jesteś.
- Ja jestem? Przecież sekundę temu mówiłem „tak”.
- No tak… I tak zwalam na ciebie. – Powiedział Kendall, a Logan się zaśmiał.
- Używasz za dużo taków. – Stwierdził Mitchell.
- Zabronisz?
- Jesteś idiotą.
- Ty większym.
- Nie wyzywaj mnie.
- Zrobiłeś to pierwszy.
- Zamknij się.
- Ty się zamknij.
- Mam ciebie dosyć.
- Ja ciebie bardziej.
- Kocham cię. – Po słowach Logana znowu zapadła cisza. Brunet miał ochotę się zastrzelić. Ostatnio, kiedy to powiedział też była ta idiotyczna cisza i też wyszedł na idiotę. Następnym razem zanim znów będzie coś chciał powiedzieć zaklei sobie usta taśmą, pomyśli i powie, kiedy uzna, że to konieczne.
- Też cię kocham, Logie. - Powiedział Kendall szczerze. Logan był lekko zdziwiony, ale głównie szczęśliwy. Chciał pocałować blondyna, ale Kendall położył dłoń na usta Logana. – Nie. – Powiedział blondwłosy chłopak i zabrał swoją dłoń. Spojrzał na nią, a potem na Logana. – Polizałeś mnie!
- Wolałbym się z tobą lizać zamiast lizać twoją dłoń. - Jęknął Mitchell.
- Ale powiedziałem „nie”.
- Nie rozumiem, czemu. Powiedz „tak”.
- Nie.
- Przed chwilą nie znałeś innego słowa niż „tak”.
- I co z tego? Teraz mówię „nie”.
- Czemu? – Zapytał Logan.
- Nie chcę całować mojego przyjaciela, wolę mojego chłopaka. – Logan myślał nad tymi słowami, bo nie do końca zrozumiał. Kendall nie miał chłopaka!
- Ty nie masz chłopaka!
- Jezu, Logan… Zapłon…
- Robisz mi wodę z mojego pięknego mózgu! Powinienem cię ukarać. – Logan przywarł do ust Kendalla. Blondyn odwzajemnił pocałunek.
- Pocałowałeś mnie i wczoraj i dzisiaj. Według zasad musisz teraz zostać moim chłopakiem. Nie moja wina, nie ja ustalam zasady. – Kendall podniósł ręce w geście obronnym.
- Chyba będę musiał się do nich dostosować.
- Cześć Katie, jest Kendall? – Zapytał Logan dziewięciolatkę.
- Jest, ale on nie chce z nikim gadać. O co w ogóle chodzi? – Zapytała. Logan nie wiedział czy powiedzieć Katie. Wolał raczej nie.
- O nic. Mogę wejść? – Spytał. Katie pokiwała głową i Logan wszedł do domu. Od razu skierował się ku pokojowi blondyna. Zapukał cicho.
- Katie, nie mam ochoty na rozmowę. Idź sobie. – Głos Kendalla nie brzmiał tak, jak zawsze. Był słaby i kruchy. Logan poczuł, że jego serce łamie się na kilka kawałków.
- To nie Katie. – Powiedział brunet wchodząc do pokoju. Kendall leżał na swoim łóżku. Głowa zwisała mu do dołu.
- Logan? – Powiedział Kendall, podnosząc się. – Tam są drzwi, jak umiesz wchodzić to wychodzić chyba też, prawda? – Dodał, wskazując na drzwi. Logan jednak nie wyszedł, tylko usiadł obok. Kiedy brunet się zbliżył do Kendalla, blondyn jęknął w celu wyrażenia nie chęci.
- Czego chcesz? – Kendall poprawił swoją grzywkę.
- Pogadać. – Logan odpowiedział na pytanie. Kendall przewrócił oczami i znowu położył się na łóżko.
- Nie ma, o czym. Po prostu zapomnijmy o tym. To się nigdy nie stało. Sam tak mówiłeś. Tylko mnie pocałowałeś i wyznałeś miłość, to nic wielkiego… - Odparł sarkastycznie blondyn. Logana lekko zdenerwowało jego gadanie, chociaż wiedział, że to prawda.
- Myliłem się, okay? To jest coś wielkiego. – Stwierdził Logan, a Kendall się uśmiechnął.
- To i tak będziemy się unikać i spieprzymy tą przyjaźń. – Kendall dalej mówił to, co Logan w nocy. Logan wiedział, że blondyn ma prawo być teraz zły i tak mówić, ale to było bardzo denerwujące.
- Wiem, co mówiłem, jasne? Wycofuję wszystko. Chcę żeby było dobrze. – Kiedy Logan to powiedział, Kendallowi przypomniało się, co mówił wczoraj. Że będzie mu dobrze tylko z nim.
- Ty chcesz…? – Zapytał Kendall, ale nie dokończył.
- Tak. Ale skoro ty jesteś przeciwko… - Logan zaczął się z nim droczyć, podchodząc do Kendalla, który dalej leżał w najlepsze. Brunet położył się obok.
- Nie jestem przeciwko. Ale ty jesteś.
- Ja jestem? Przecież sekundę temu mówiłem „tak”.
- No tak… I tak zwalam na ciebie. – Powiedział Kendall, a Logan się zaśmiał.
- Używasz za dużo taków. – Stwierdził Mitchell.
- Zabronisz?
- Jesteś idiotą.
- Ty większym.
- Nie wyzywaj mnie.
- Zrobiłeś to pierwszy.
- Zamknij się.
- Ty się zamknij.
- Mam ciebie dosyć.
- Ja ciebie bardziej.
- Kocham cię. – Po słowach Logana znowu zapadła cisza. Brunet miał ochotę się zastrzelić. Ostatnio, kiedy to powiedział też była ta idiotyczna cisza i też wyszedł na idiotę. Następnym razem zanim znów będzie coś chciał powiedzieć zaklei sobie usta taśmą, pomyśli i powie, kiedy uzna, że to konieczne.
- Też cię kocham, Logie. - Powiedział Kendall szczerze. Logan był lekko zdziwiony, ale głównie szczęśliwy. Chciał pocałować blondyna, ale Kendall położył dłoń na usta Logana. – Nie. – Powiedział blondwłosy chłopak i zabrał swoją dłoń. Spojrzał na nią, a potem na Logana. – Polizałeś mnie!
- Wolałbym się z tobą lizać zamiast lizać twoją dłoń. - Jęknął Mitchell.
- Ale powiedziałem „nie”.
- Nie rozumiem, czemu. Powiedz „tak”.
- Nie.
- Przed chwilą nie znałeś innego słowa niż „tak”.
- I co z tego? Teraz mówię „nie”.
- Czemu? – Zapytał Logan.
- Nie chcę całować mojego przyjaciela, wolę mojego chłopaka. – Logan myślał nad tymi słowami, bo nie do końca zrozumiał. Kendall nie miał chłopaka!
- Ty nie masz chłopaka!
- Jezu, Logan… Zapłon…
- Robisz mi wodę z mojego pięknego mózgu! Powinienem cię ukarać. – Logan przywarł do ust Kendalla. Blondyn odwzajemnił pocałunek.
- Pocałowałeś mnie i wczoraj i dzisiaj. Według zasad musisz teraz zostać moim chłopakiem. Nie moja wina, nie ja ustalam zasady. – Kendall podniósł ręce w geście obronnym.
- Chyba będę musiał się do nich dostosować.
Camille usłyszała walenie do drzwi z samego rana. Jej
rodzice byli już w pracy, a brat nocował u kolegi więc została tylko ona i
śpiąca obok niej Jo. Nie budząc blondynki poszła otworzyć drzwi. Po drodze
starała się coś zrobić z poranną fryzurą, ale niezbyt jej się to udało. Za
drzwiami stał wściekły James. Camille wpuściła go do środka. Zaczęła parzyć
kawę i poszła obudzić Jo. Zrobiła trzy kawy. James nie odzywał się ani słowem,
ale obie dziewczyny myślały, że mu pęknie żyłka.
- Wal, o co chodzi. – Powiedziała Camille, widząc jak James ledwo trzyma filiżankę kawy.
- O Carlosa chodzi, a o co innego?! – Krzyknął James, a po chwili przeprosił i się uspokoił lekko.
- Co z Carlosem? – Spytała ciekawa Jo.
- On doszedł do paczki Stetsona! – James przypomniał sobie wczorajszy dzień. Kiedy wpieprzyli Jettowi poszli do Jamesa. Carlos wydawał się wtedy nieobecny i ciągle się wyłączał będąc w krainie własnych myśli. Szybko wyszedł od Jamesa. Szatyna zdziwiło zachowanie Carlosa. Ale Latynos wtedy zapomniał telefonu. Może i James nie powinien tego robić, ale kiedy zobaczył, że przyszła wiadomość od „Jett” musiał przeczytać. Okazało się, że Carlos zadaje się z Jettem i jego znajomymi ponad miesiąc. James nie miałby nic przeciwko temu, przecież Carlos może zadawać się, z kim tylko chce, ale Carlos go okłamał. James opowiedział wszystko dziewczynom. Były zszokowane, Carlos był tym, który nienawidził ich najbardziej.
- Co powinienem zrobić? – Zapytał James, patrząc na dwie dziewczyny naprzeciwko niego.
- Pogadać z nim. – Powiedziała Jo. James zobaczył, że dłoń Camille przesuwa się delikatnie po kolanie blondynki. Nie chciał im przeszkadzać, więc pożegnał się z nimi i od razu poszedł do Carlosa. Kiedy dziewczyny zostały same. Camille wstała i stanęła za blondynką. Zaczęła składać lekkie pocałunki na karku Jo i szeptać jej do ucha niegrzeczne słowa, na co blondynka chichotała. Przeniosły się do sypialni Camille. Jo leżała plecami na łóżku brunetki. Camille była nad nią i atakowała jej usta. Obie dziewczyny były w bieliźnie. Co było potem chyba wszyscy się domyślają.
- Wal, o co chodzi. – Powiedziała Camille, widząc jak James ledwo trzyma filiżankę kawy.
- O Carlosa chodzi, a o co innego?! – Krzyknął James, a po chwili przeprosił i się uspokoił lekko.
- Co z Carlosem? – Spytała ciekawa Jo.
- On doszedł do paczki Stetsona! – James przypomniał sobie wczorajszy dzień. Kiedy wpieprzyli Jettowi poszli do Jamesa. Carlos wydawał się wtedy nieobecny i ciągle się wyłączał będąc w krainie własnych myśli. Szybko wyszedł od Jamesa. Szatyna zdziwiło zachowanie Carlosa. Ale Latynos wtedy zapomniał telefonu. Może i James nie powinien tego robić, ale kiedy zobaczył, że przyszła wiadomość od „Jett” musiał przeczytać. Okazało się, że Carlos zadaje się z Jettem i jego znajomymi ponad miesiąc. James nie miałby nic przeciwko temu, przecież Carlos może zadawać się, z kim tylko chce, ale Carlos go okłamał. James opowiedział wszystko dziewczynom. Były zszokowane, Carlos był tym, który nienawidził ich najbardziej.
- Co powinienem zrobić? – Zapytał James, patrząc na dwie dziewczyny naprzeciwko niego.
- Pogadać z nim. – Powiedziała Jo. James zobaczył, że dłoń Camille przesuwa się delikatnie po kolanie blondynki. Nie chciał im przeszkadzać, więc pożegnał się z nimi i od razu poszedł do Carlosa. Kiedy dziewczyny zostały same. Camille wstała i stanęła za blondynką. Zaczęła składać lekkie pocałunki na karku Jo i szeptać jej do ucha niegrzeczne słowa, na co blondynka chichotała. Przeniosły się do sypialni Camille. Jo leżała plecami na łóżku brunetki. Camille była nad nią i atakowała jej usta. Obie dziewczyny były w bieliźnie. Co było potem chyba wszyscy się domyślają.
^*^
Miał być rozwinięty wątek z Carlosem, ale to za tydzień. Carlos jest w paczce Jetta... Chyba zakładkę bohaterowie edytuję, kiedy pojawią się wszyscy przyjaciele Stetsona :D Nie nienawidźcie mnie za ten rozdział, był Kogan!
Miał być rozwinięty wątek z Carlosem, ale to za tydzień. Carlos jest w paczce Jetta... Chyba zakładkę bohaterowie edytuję, kiedy pojawią się wszyscy przyjaciele Stetsona :D Nie nienawidźcie mnie za ten rozdział, był Kogan!
Miłego weekendu, bo jest piątek :)
P.s. Kogan is real.
P.s. Kogan is real.